Zaczęliśmy z werwą i wigorem. Z czasem okazało się, że zostaliśmy w okrojonym składzie. Żeby ośrodek mógł powstać potrzeba zakasać rękawy i co robić? Może powiem, co ja robiłam. W tygodniu pracuję w szkole specjalnej, ale już w piątek popołudnie: zakupy, gotowanie i pieczenie. W sobotę rano zapakować tobołki i na Brzegi. Od wejścia praca praca praca. A to kuchnię wysprzątać, zmywarkę rozładować, zmywarkę puścić, odkurzyć, umyć podłogę. Takie to proste? Tylko, że kuchnia, korytarz, jadalnia, schody na górę to zajmuje minimum 4 godziny przy pocie kapiącym z czoła i nie wiem, z czego jeszcze... Później odkurzanie pokoi, odświeżanie mebli, mycie drzwi, mycie łazienek, szykowanie posiłków. Najprzyjemniejsze wyjście do lasu i zbieranie drewna na opał. Ciężka praca, ale na łonie natury z wiatrem i słońcem. I na koniec dnia jeszcze to zrobić, jeszcze to zrobić. I tak tydzień w tydzień. Zostawiałam za sobą czyste, przyjeżdżałam w brudne. Wygodnie powiedzieć, że tego nie ugotuję, bo nie umi...