Opowiadanie

 



Gór@ Edek

 

- To pani ma proces?

                Teodora podniosła wzrok i zobaczyła, że ma przed sobą kilka osób. Nawet nie usłyszała, kiedy pojawili się na korytarzu.

- Bardzo pani kibicujemy. Tak nie może być, że człowiek sądzony jest wyłącznie na podstawie słów jednej osoby. I to jeszcze takiej, która ciągle kłamie. My znamy Briana i wiemy, jaki to jest cwaniak. Kiedyś opowiadał nam, że mieszkał z rodzicami nad morzem. Wynajmowali tam jakieś mieszkanie, ale jak mieli zapłacić to się spakowali i wyjechali w nocy. A z tego mieszkania to jeszcze jakieś rzeczy wynieśli. Czajnik elektryczny i chyba jakąś lampę…

                Dziewczyna mówiła prędko, energicznie gestykulując, co chwilę poprawiała włosy. Rycerz w todze spojrzał na Teodorę, więc ona przeprosiła wraz ze skinieniem głowy i ruszyła za mecenasem. Chwilę później na sali zrobiło się naprawdę wesoło. Zeznawała wychowawczyni Briana. Wśród jednej z jej odpowiedzi towarzyszył tak szyderczy śmiech z lewej strony, że T. sama musiała się roześmiać. Ludzie podparli się rękami na kolanach i trzęśli się jak w ciężkich napadach kaszlu. Jednemu z emocji puściła się krew. Z daleka jak wstążka, nitka czerwona, plamy bordowo-różowe, niektóre pomarańczowe. Sędzia śledczy zapytał świadka, by opowiedział, co wie.

- Przyszedł do mnie Marian i powiedział, że Brian jemu powiedział, że dostał w prezencie na lekcji papierosa od pani Teodory.

                Ten Marian? Wysoki jak brzoza i głupi jak koza? Ile on już lat chodzi do szkoły podstawowej? Bo chyba zaraz będzie pełnoletni. Dorosły by jeździć do dziewczyny na całe miesiące, ale dziecko, kiedy chodzi o prawdy moralne. Nienauczony, co to sprawiedliwość, prawda i piękno. Przychodził do szkoły to Teodora dawała mu przynajmniej minimalny zakres do nauczenia się. Nie opanuje treści na dostateczny, ale żeby chociaż z czego te dwa szło ukulać. Dzisiaj to nauczyciel musi gimnastykować się, aby uczeń zdał. To są tak zwane indywidualne potrzeby. Przyszedł do szkoły? Wow! Super! Marian jest w szkole! Przyjdzie na drugą lekcję, ale jest król złoty…. Rycerz w todze poprawił się nieznacznie i zadał swoje pytanie.

- Czy uczniowie z pani klasy otrzymywali od pani Teodory jakieś prezenty?

- Tak mówili, że dostawali na przykład oceny za dobre zachowanie.

                Że co? A czyż nie na tym polega praca nauczyciela? Jeśli uczniowie słuchają z zaciekawieniem o temacie lekcji; jeśli wykonują polecenia nauczyciela; starają się wykonać dobrze to, czego się wymaga – to czyż nie za to winna być ocena cząstkowa z zachowania w postaci oceny czy uwagi? Tak! Uwagi! Dziennik nie przewiduje opcji innej niż „Uwaga”. Tłumaczeniem jest fakt, że uwaga może być pozytywna czy konstruktywna. Tak więc wpisuje się „Uwaga” i dopiero później w treści wiadomości można nadać POCHWAŁA.

Tedora przypomniała sobie, jak przez wiele lat przynosiła do szkoły ciasta. A to pierniki w blachach na mikołajki; a to smerfowe z niebieską galaretką na Dzień Autyzmu; a to murzynka na czyjeś urodziny. Każdego miesiąca kupowała, a to po bananie na Dzień Dziecka; a to po jajeczku na Wielkanoc. Wafelki, batoniki, jogurciki oraz jabłuszka, cukierki i soczki, a także dyplomy na nagrody za udziały w konkursach. Bywało i na grubo, że kupowała długopisy, kubki, breloczki  i kalendarzyki. A! I jeszcze piórniki. W swoim zasobie miała karty do Uno, bierki, ale i gry do nauki języka. Tak, że było trochę tych prezentów. Żeby nie wspomnieć jak po przeprowadzce okazało się, że sala jest brudna po remoncie, a za tydzień początek roku. Poproszono o pomoc sprzątaczkom, bo się nie wyrobią w natłoku pracy. Teodora zobaczyła, co jej przydzielono. Pasek 3 metry na 9 czy może 10 metrów. Ale dla trójki uczniów to przecież więcej nie trzeba. (….) Okna brudne, na gumolicie farba, pełno walającego się tynku pomieszanego z kurzem, na którym odbite były buty ekipy remontowej. Teodora przyjechała do domu. Wzięła psik-psika, ręcznik papierowy, mopa, gąbkę, ścierki i załadowując w wiadro różne płyny wróciła do szkoły. Umyła okno, wytarła  kurze, wyszorowała podłogę i wywietrzyła salę. Następnego dnia pojechała kupić kuwetę, dwie puszki farby żółtej i zielonej, a do tego taśma niebieska. Pomalowała szafki. I już nie było tam strachu dzieci wpuścić. Dokupiła kosz na śmieci, postawiła kwiatka, wydrukowała kalendarz i od razu było przyjemniej. Parę lat prosiła o zegar i godło. Ale niestety. Póki zegara nie przyniosła, baterii nie włożyła to nie było. Z resztą, kto dzisiaj zwraca uwagę na to, czy w sali jest godło. (….)

                Całe to postępowanie jest zmanipulowane i wymknęło się spod kontroli. Teodora czuła, że musi to powiedzieć.

- Trudno się do tego zeznania odnosić inaczej niż z pobłażaniem, jeśli w ogóle chce się je brać pod uwagę. ..

Podsumowując wypowiedź świadka to nic nie widział i mało wie. Świadek jednak zeznał, że rzeczywiście nie wszyscy uczniowie w jej klasie otrzymywali prezenty. Jeden powiedział, że nic od Teodory nie dostał, ale to pewnie dlatego, że Todora ucznia nie lubi. Ale na szczęście inni nauczyciele również wręczali uczniom prezenty. Nie tylko Teodora. Uff…

Niech pierwszy rzuci kamień, kto nie wydał ani złotówki na ucznia. Czy to składka charytatywna, czy na ucznia (grał w gry i nabił rachunek) czy zbiórka wyprawki dla ucznia z Ukrainy lub przy organizacji konkursów. A może nauczyciele jednak przynoszą do szkoły materiały plastyczne, owoce i mikser by zrobić sok? A może jednak płacą za siebie bilet, kiedy idą do kina czy parku trampolin. To robić tak trzeba dalej i jak u małoletniego znajdą fajkę to będzie, że też dostał od nauczyciela.

Teodora porozmawiała jeszcze chwilę z Rycerzem w todze i wróciła do domu.









Inspiracja: „Proces” Franz Kafka, „Górą Edek” Marek Nowakowski, „Tango” Sławomir Mrożek

Grafika: praca własna

 

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Serce miodkiem ulane

Koh-e-let it go