Jak stworzyć Aspergera? - studium przypadku - "M"

 Na wstępie zaznaczam, że nie chcę nikogo urazić. Celem tego posta jest skłonienie do autorefleksji rodziców... Przypadek pierwszy - chłopiec. 23-latka zachodzi w ciążę. Przerywa studia na rok, rodzi dziecko, rozpoczyna macierzyństwo. Wraca na studia, rozchodzi się z ojcem dziecka, dziadkowie pomagają. Dziecko ma dobre warunki (zakładam, że mogą być jeszcze bardzo dobre i najlepsze) dla rozwoju, (ale mogą być jeszcze nienajlepsze i złe). W każdym razie chłopiec jest pomysłowy, zaradny, nawiązuje relacje społeczne. Im "M" starszy, tym udział dziadków mniejszy. 6-latek idzie do szkoły, a matka - hot 30 - zaczyna szukać mu tatusia. Imprezy, spotkania, grill. Czym zająć "M" jak odwiedza się kumpla w szpitalu w kusej małej czarnej i ful make up? Daje mu się komórkę, tablet i młody jest cicho, kłopot z głowy. Rozwiązaniem wszelkich problemów z dzieckiem okazuje się technologia. Szybki obraz, moc kolorów, dźwięki wystarczą i dziecko jest ciche, grzeczne i przede wszystkim - nie przeszkadza mamie w romansach. Do czasu, aż... idzie do szkoły. W szkole trudności w koncentracji, wymuszanie swojej racji. Młody nie chce rysować szlaczków, bo woli naparzać w gierki. Po co ma czytać głupie literki skoro grę potrafi odpalić. Młody pyskuje, krzyczy, opowiada i manipuluje. Z jednej strony (chyba) rozumiem, że matka chciała miłości, wsparcia, kogoś bliskiego. Z drugiej strony rozumiem już skąd wzięło się madka, bo co robi dalej? Nikt nie chce słyszeć, że źle wychował dziecko. Sprawą zajmuje się szkolny pedagog, psycholog, idzie do poradni. Najpierw wklepuje mu ADHD, bo przecież młody na miejscu nie usiedzi. Czy to dziwne, że dziecko kiedy już ma możliwość chce pobiegać i poszaleć w ruchu? Kolejno młody przestaje się słuchać i  nie chce jeździć do dziadków, nie chce spotykać się z kolegami, a prośbę o przyniesienie ze sklepu bułek ignoruje. Dla mnie to jawny brak autorytetu dorosłego nie bez przyczyny, za to ubrane w ładną historyjkę dla psychologa - Asperger, trzeba ćwiczyć Trening Umiejętności Społecznych (TUS). No i jest pięknie. Szkoła prywatna chętnie wita dziecko, bo subwencja oświatowa x 10; matka już nie ma zaniedbanego dziecka, (bo przecież od początku ładne sweterki mu zakładała) tylko chore dziecko; dziecko może wysłać do ośrodka terapeutycznego, a sama dalej w bal; i tylko dziecka żal... Kochany "M"... Nawet po latach czuję, że za mało dla Ciebie zrobiłam. Przepraszam, że odeszłam z tej szkoły, ale nie umiałam tam wytrzymać. Obyś w życiu zaznał miłości i poznał wartości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapukał na czas....

Baśń na dobranoc

Friend zone