dramat "Dramat w szkole" Akt IV i VI

 


Akt IV i VI

Gdy nowy dzień nastaje i Teodor w końcu śpi, a później wstaje

W Białystoku gdzieś na stoku

Leży Teodor na wznak i na boku

Przeprasza i prosi o wybaczenie

Nie ludzi, ale Źródło, bo tylko ono ma znaczenie

Wypowiada przewodnik słowa po łacinie

Uchodzi czarny dym i dawny Teodor – ginie

Wstaje nowy i spokojny, budzi się do życia

Dosyć płaczu, lęków i z niego kpicia

Oczyszcza się w rzece i ciało nowe powstaje

Otwiera oczy, patrzy i widzi łąkę, las i Gaje

Wzywają go, on już wie, to ten moment, kiedy w końcu TO dzieje się

Przyjmuje, biegnie tu i biegnie tam, ten mówi to, a tamta miota się

Pije herbatkę i na KloŁzet czeka

Przychodzi brzydka, blada, niepodobna do człowieka

Chce sprawę wyciszyć przed wyborami

Odbije się rykoszetem i pojedzie z taborami

Myślą wszyscy, że Teodor się doigrał

Ale on Tytan – dziecko Bogów będzie z losem igrał

Wygrał wszystko, na chmUrze niesie dusze

Idzie wiatr, co rozgoni klikę w Pusze …. K

On poczeka, jest cIerpliwy

Cieszy się, że krwawi z oliwy

Wdzięczny czystym sErcom i dobrym ludziom

Którym oczy się otworzą

Sława Bracia! Sława Siostry!

Jest dziś nowy dzień radosny!

Czy to był sen????












Tekst jest fikcją literacką Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zapukał na czas....

Baśń na dobranoc

Friend zone